niedziela, 8 listopada 2015

"Piłkarski Alfabet Gwiazd" - Część 4: Reprezentacja Polski

Piłka na boisku
Foto: Wikipedia
Po tygodniowej przerwie, zapraszam na czwartą część "Piłkarskiego Alfabetu Gwiazd". "Piłkarski Alfabet Gwiazd" to moja własna analiza najlepszych oraz najpopularniejszych reprezentacji narodowych i jednoczesna próba wytypowania najlepszego piłkarza w historii na każdej z czterech boiskowych pozycji (od bramkarza po napastnika). Mam niezwykłą przyjemność poinformować wszystkich czytelników, że tym razem wezmę pod lupę naszą reprezentację narodową. Jako, że "Biało-Czerwoni" w swojej historii posiadali wielu wybitnych zawodników, daję gwarancję, że będzie ciekawie!

Bramkarz: Józef Młynarczyk. Bardzo trudna decyzja. Współcześni kibice doskonale zdają sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach bramkarzy mamy na światowym poziomie. Dla wszystkich niedoinformowanych, tradycja ta rozpoczęła się już dawno, dawno temu. Polscy golkiperzy od zawsze rządzili i byli w światowej czołówce. I jak tu wybrać tego jedynego? Boruc, Szczęsny, Fabiański, Tytoń, Dudek, Tomaszewski, Kostka - można by wymieniać bez końca. Postanowiłem, że mój wybór padnie na Józefa Młynarczyka. Dlaczego akurat on? Poza tym, że miał niesamowite umiejętności, to jeszcze może poszczycić się imponującymi osiągnięciami. Trzecie miejsce na MŚ (1982 rok), półfinał Pucharu Europy z Widzewem Łódź, a na deser - FC Porto. To właśnie w portugalskim klubie, Młynarczyk przeżył najpiękniejsze lata swojej kariery. Dwukrotne mistrzostwo Portugalii, zdobycie krajowego pucharu, Superpucharu Europy, a przede wszystkim - Pucharu Europy Mistrzów Klubowych. Wszyscy chyba przyznają, że jest czego zazdrościć naszemu bramkarzowi, bo to co osiągnął, jest naprawdę godne podziwu.

Obrońca: Władysław Żmuda. Najlepszy, najskuteczniejszy, a także najbardziej utytułowany z polskich obrońców. Władysław Żmuda czterokrotnie brał udział w Mundialu (1974, 1978, 1982, 1986). Dwukrotnie wraz z reprezentacją Polski zajął tam trzecie miejsce (1974 oraz 1982). Na Mundialu w RFN miał zaledwie 20 lat! Nie przeszkodziło mu to jednak, by pomimo tak młodego wieku, być ostoją linii defensywnej, a także zdobyć oficjalną nagrodę dla najlepszego młodego piłkarza turnieju! Trzeba przyznać - wyróżnienie niezwykle prestiżowe. Dorzucając do tego srebrny medal olimpijski w Montrealu, tytuły mistrzowskie ze Śląskiem oraz Widzewem, a także niezwykle skuteczną grę w defensywie, Władysława Żmudę bezprecedensowo możemy uznać najlepszym obrońcą w historii polskiego futbolu. Czapki z głów. 

Pomocnik: Kazimierz Deyna. Wirtuoz, piłkarz o niesamowitej boiskowej inteligencji. Prawdziwy lider oraz wieloletni kapitan reprezentacji Polski. W przypadku pozycji pomocnika, nie mogło być innego wyboru, bo sam Deyna był prawdziwym mistrzem. Siła reprezentacji Górskiego w dużej mierze opierała się właśnie "Kace". Mistrzostwo (1972) oraz wicemistrzostwo (1976) olimpijskie, a także trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w 1974 roku - to największe osiągnięcia "Biało-Czerwonych" w historii naszego futbolu. To właśnie Deyna brał na siebie ciężar gry i to on był głównym architektem naszych największych sukcesów. Łącznie w kadrze "Biało-Czerwonych" wystąpił 97 razy, strzelając przy tym 41 goli. Na arenie klubowej również jego postawa musi budzić respekt. Przez większą część kariery był związany z Legią Warszawa. Wraz z wojskowym klubem zdobył wszystkie rodzaje trofeów krajowych, a w Pucharze Europy osiągnął półfinał! Jego wspaniała gra została dostrzeżona przez scoutów Manchesteru City, z którym Deyna podpisał kontrakt. Może występy w barwach angielskiego zespołu nie były spektakularne, ale na pewno za ten etap kariery, Deynę również należy pochwalić.

Napastnik: Ernest Wilimowski. Dla wielu osób, mój wybór nie będzie pewnie żadnym zaskoczeniem, bo kto uważnie czytał, ten wie, że Wilimowskiego już wcześniej wybrałem najlepszym piłkarzem w historii polskiego futbolu. W przypadku napastnika, nie może być inaczej. Popularny "Ezi" charakteryzował się fantastycznym dryblingiem oraz bardzo wysoką skutecznością. Dla reprezentacji Polski, w 22 spotkaniach zdobył 21 goli. Szczególnie godne zapamiętania są dwa mecze. Mowa tutaj przede wszystkim o meczu przeciwko Brazylii na Mistrzostwach Świata w 1938 roku. "Biało-Czerwoni" ulegli co prawda "Canarinhos" 6:5, ale sam Wilimowski rozegrał niesamowite zawody, czterokrotnie umieszczając piłkę w bramce rywala. Inną konfrontacją, godną zapamiętania, jest na pewno przedwojenna potyczka z ówczesnymi wicemistrzami świata - reprezentacją Węgier. Polacy wygrali 4:2, a sam Wilimowski trzykrotnie pokonał węgierskiego bramkarza. Swoją znakomitą skuteczność, "Ezi" pokazywał również w Ruchu Chorzów (wtedy Ruch Hajduki Wielkie), a także reprezentacji III Rzeszy. Dla wielu osób jest zdrajcą, ale aby poznać prawdę, należy poznać okoliczności wyjazdu piłkarza do Niemiec, a przede wszystkim poczekać na jego biografię, którą aktualnie przygotowuje Andrzej Gowarzewski.

Doskonale widzimy, że polska reprezentacja posiadała mnóstwo świetnych oraz utalentowanych zawodników. Taki plebiscyt nie pozwala wybrać przecież wszystkich, a takim piłkarzom jak Włodzimierz Lubański, Zbigniew Boniek czy Gerard Cieślik, również należą się słowa uznania.

Czwarta część "Piłkarskiego Alfabetu Gwiazd" jest inna, niż poprzednie, gdyż tutaj skupiłem się jedynie na jednej reprezentacji, a nie dwóch, jak miało to miejsce w poprzednich częściach. Jako, że ta dotyczyła naszej narodowej kadry, warto na swój sposób zrobić ją wyjątkową.

Nie czytałeś poprzednich części? Czym prędzej nadrób zaległości.

Część 3
Część 2
Część 1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz