Foto: Wikipedia |
Liga Mistrzów - najbardziej prestiżowe klubowe rozgrywki piłkarskie w Europie. O zwycięstwie w Champions League marzy chyba każdy zespół. Tytuł najlepszej drużyny Europy to przecież wyjątkowe wyróżnienie, które jest najlepszym podziękowaniem dla kibiców za okazywane wsparcie oraz doping. Jako, że faza grupowa zaczyna powoli wkraczać w decydujący moment (zostały rozegrane cztery kolejki spośród sześciu), czas przyjrzeć się sytuacjom w poszczególnych grupach. Kto już zapewnił sobie awans, kto szanse stracił, a kto jeszcze może marzyć o znalezieniu się w fazie pucharowej? Zapraszam do mojej analizy!
Grupa A. Tutaj od samego początku stawiano na dwóch gigantów, czyli Real Madryt oraz Paris Saint-Germain. "Królewscy" już zapewnili sobie awans, a wydaje się, że w przypadku PSG to tylko kwestia czasu. Paryżanie mają cztery punkty przewagi nad trzecim Szachtarem, a na dodatek rozegrali już oba mecze z Realem Madryt, więc na pewno mają ułatwione zadanie.
Grupa B. Bardzo, ale to bardzo ciekawie. Szanse na awans mają praktycznie wszyscy, żadna z drużyn nie stoi na przegranej pozycji. W teorii, najlepszą sytuację ma Manchester United, który zgromadził 7 punktów. O jeden mniej mają Eindhoven oraz Wolfsburg, a stawkę zamyka CSKA z czterema "oczkami". W tej grupie ciężko jednak cokolwiek przewidzieć, bo jakiekolwiek rozstrzygnięcie w kolejnych spotkaniach, może zmienić układ w tabeli o 180 stopni. Tutaj każdy może wygrać z każdym. Gdybym jednak miał postawić swoje pieniądze, to powędrowałyby one na Manchester oraz Eindhoven.
Grupa C. W tej grupie również nie można narzekać na nudę. Obstawiam, że dwa premiowane awansem miejsca, będą należeć do Benfiki oraz Atletico Madryt. Portugalczycy póki co zgromadzili 9 punktów. O dwa mniej mają podopieczni Diego Simeone, a dalej jest turecki Galatasaray (4 punkty) oraz debiutant z Astany (2 punkt). Poza tym, w najbliższej kolejce, "Los Colchoneros" na własnym stadionie podejmą Galatasaray, a Benfica uda się do Kazachstanu. Faworytów widać gołym okiem i raczej nie powinna im się stać wielka krzywda.
Grupa D. Po losowaniu, w prasie oraz mediach pojawiało się tylko jedno określenie: "grupa śmierci". Juventus, Manchester City, Sevilla oraz Borussia Moenchengladbach - na papierze -imponująco. No właśnie, tylko na papierze. Myślałem, że Sevilla stawi większy opór, podczas, gdy dwukrotnie przegrała z "The Citizens" oraz raz z Juventusem. To właśnie zespół z Manchesteru ma już zapewniony awans. O premię do kolejnej rundy będą bić się zapewne "Stara Dama" oraz właśnie Sevilla. W uprzywilejowanej pozycji są Włosi, którzy mają pięć "oczek" przewagi nad Hiszpanami. Rozstrzygnięć jest kilka. Juventusowi w najbliższej kolejce wystarczy jedynie remis na własnym stadionie, z pewnym awansu Manchesterem. Natomiast, jeśli Sevilla marzy o wyjściu z grupy, musi spełnić trzy warunki. Przede wszystkim, liczyć na to, że Manchester pokona "Juve". Na dodatek trzeba wygrać z Borussią oraz w ostatniej kolejce z Juventusem. Sprawa dosyć trudna, ale nie niemożliwa. Mimo wszystko, typuję Turyńczyków.
Grupa E. Teoretycznie, żadna z drużyn nie jest pewna wyjścia z grupy, a szanse mają absolutnie wszystkie. Jednak tylko w teorii. Barcelona (10 pkt) ma dosyć pokaźną przewagę nad resztą stawki. Są to kolejno AS Roma (5 pkt), Leverkusen (4 pkt) oraz BATE Borysów (3 pkt). "Duma Katalonii" powinna zainkasować pierwsze miejsce w grupie. Co z pozostałymi drużynami? Ciężko prorokować. Z jednej strony, to Roma ma najwięcej punktów, ale z drugiej, to Bate nie będzie grało już z Barceloną, a przecież Białorusini już raz pokazali w tej edycji, że z Romą potrafią wygrywać. Jedno jest pewne - będzie bardzo ciekawie.
Grupa F. Bardzo dziwna grupa, która pokazuje, że każdy z każdym może wygrywać. Na czele Bayern i Olympiakos Pireus (obie drużyny mają po 9 pkt), a za nimi ze stratą sześciu "oczek" są piłkarze Arsenalu oraz Dynama Zagrzeb. Myślę, że z grupy powinni wyjść Bawarczycy, którym do rozegrania pozostały spotkania z Olympiakosem oraz Dynamem Zagrzeb. Co do drugiego miejsca, sytuacja jest bardzo ciekawa. Grekom wystarczy do zdobycia jeden punkt, ale za przeciwników mają przecież Bayern oraz Arsenal, z którymi równie dobrze mogą nie ugrać kompletnie nic. Z kolei, podopieczni Arsena Wengera musieliby zdobyć komplet punktów i liczyć na ich brak ze strony Pireusu. Szczerze mówiąc, scenariusz nawet prawdopodobny, ale stawiam na Olympiakos.
Grupa G. Czas na przedostatnią grupę. Tutaj o awans walczą trzy drużyny. W najlepszej sytuacji teoretycznie jest Porto, które zgromadziło 10 punktów. Za jego plecami znajduje się Chelsea (7 punktów) oraz Dynamo Kijów (5 punktów). Rywalizacja jest o tyle ciekawa, że to Porto ma najtrudniejsze mecze przed sobą, gdyż w dwóch ostatnich kolejkach będzie rywalizować z Dynamem Kijów oraz Chelsea Londyn. Potknięcie może skończyć się różnie, gdyż zarówno piłkarze z Kijowa, jak i "The Blues" będą konfrontować się z Izraelczykami, którzy w tym roku są dostarczycielami punktów. Obstawiam jednak, że mimo wszystko, Dynamo nie sprosta Portugalczykom, a awans wywalczą właśnie "Smoki", a także podopieczni Jose Mourinho.
Grupa H. Zenit już może świętować, gdyż bez względu na dalszy rozwój wydarzeń, udział w fazie pucharowej już sobie zapewnił. Innym pozostaje walka o drugie miejsce premiowane awansem. Matematyczne szanse mają jeszcze wszystkie trzy drużyny, ale sytuacja Lyonu, który zdobył zaledwie 1 punkt, jest krytyczna i raczej nie powinniśmy liczyć na jego nagłe odrodzenie. Rywalizacja powinna rozstrzygnąć się pomiędzy Valencią (6 punktów), a także KAA Gent (4 punkty). Tak naprawdę, oba zespoły mają los w swoich rękach, gdyż zarówno "Nietoperze", jak i "De Buffalos", zmierzą się z Lyonem oraz Zenitem. Kto wyjdzie zwycięsko z tego wyścigu? Myślę, że Valencia. Wydaje się być silniejszą drużyną, a do tego ma zapas dwóch punktów.
Podsumowując, jak widać, w wielu grupach awans jest jeszcze sprawą otwartą, co jedynie daje gwarancję, że przed nami mnóstwo piłkarskich emocji. A to dopiero przystawka, przed daniem głównym, jakim będzie faza pucharowa. Nic, tylko oglądać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz