Foto: ksiazkisportowe.com |
Bartłomiej Dusza: Wiele osób z pewnością Cię zna, ale dla innych możesz być anonimową postacią. Dlatego też, może nie będę Cię przedstawiał, a najlepiej będzie gdy zrobisz to sam.
Piotr Stokłosa: Jest to niełatwe zadanie, ale spróbuję: Piotr Stokłosa, autor blogu poświęconego książkom sportowym i wielki pasjonat literatury o sporcie, którą to czytam regularnie od 10. roku życia. W wolnych chwilach słuchacz polskiego rapu i dobrej muzyki. Zawodowo związany z rynkiem wydawniczym.
BD: No właśnie. Czytelnicy znają Cię przede wszystkim z tego, co tworzysz. Dlatego zacznijmy właśnie od tej kwestii. Skąd wziął się pomysł na Twój blog? Możesz wyjaśnić nam okoliczności jego powstania?
PS: Blog musi być wyrazem pasji, a że od 10. roku życia stałem się wielkim fanem książek o sporcie i ich zapalonym czytelnikiem, z biegiem czasu zacząłem odczuwać potrzebę podzielenia się swoim zainteresowaniem z innymi. Najpierw był spis wszystkich książek na kartce wyrwanej z zeszytu, potem prosta strona internetowa, a gdy na studiach „zmuszono” nas do założenia blogu o dowolnej tematyce, długo nie musiałem się zastanawiać. Zacząłem pisać o książkach sportowych i to okazało się strzałem w dziesiątkę.
BD: Możesz zdradzić nam, gdzie pracujesz na co dzień? Doszły mnie słuchy, że poprzez swój blog, zacząłeś pracę w wydawnictwie książkowym. To zwykła plotka czy może jednak prawda?
PS: To prawda, prowadzenie blogu sprawiło, że związałem się zawodowo z jednym z wydawnictw. Akurat tym, które wydaje najwięcej książek o sporcie, co nie jest przypadkiem. To budujące, że przez tak prozaiczną czynność, jak pisanie, można wyrobić sobie markę w danym środowisku. Oczywiście nie jest to takie proste, trzeba wiele uporu, prób, błędów, aby stać się rozpoznawalnym, ale jest to możliwe. Dlatego zawsze będę przekonywał, że dobrze dzielić się pasją, a nie chować jej wyłącznie dla siebie.
BD: Godne pochwały, a przede wszystkim niesamowicie motywujące dla wszystkich, którzy chcą osiągnąć sukces. Odnosząc się jeszcze do pracy, podziel się z nami, jak wyglądają Twoje obowiązki w pracy. Czym konkretnie się zajmujesz?
PS: Moja praca polega na przygotowaniu książki do wydania. Wymyśleniu tytułu, zaproponowaniu koncepcji okładki, stworzeniu opisu, a później zbudowaniu kampanii marketingowej. Czyli w skrócie: gdzie i w jaki sposób promować książkę, kogo nią zainteresować, do kogo ja kierować.
BD: Wracając jeszcze do Twojego blogu. Traktujesz go jako co? Kwestię zawodową? A może to pasja i chęć rozrywki?
PS: Na początku była to wyłącznie rozrywka, później przerodziła się niemal w pracę, bo był okres, że na blogu publikowałem wpisy co 2-3 dni, co wymagało niemal nieustannej pracy polegającej na czytaniu i pisaniu. Teraz blog traktuję inaczej – normalnie pracując, czasu na hobbystyczne pisanie czasem zwyczajnie nie ma… Nie ukrywam, że teraz blog przerodził się w obowiązek – staram się na bieżąco uzupełniać kalendarz premier, pisać o nowościach, jeśli nie na blogu, to chociaż na fanpejdżu. Czasu coraz mniej, więc nie mam możliwości recenzowania wszystkich książek, ale na szczęście nie jest jeszcze tak, że blog traktuję jak przykry obowiązek. Wciąż daje mi dużo frajdy.
BD: Czas na statystyki, które nie ukrywam, że w Twoim przypadku są niesamowicie ciekawe. Wszyscy wiemy, że blog poświęcasz książkom sportowym, które czytasz i recenzujesz. Możesz zdradzić nam, ile jest ich w Twojej kolejki? Da się to w ogóle policzyć czy jest to raczej bliżej określona liczba?
PS: Obecnie kolekcję ciężko ogarnąć, bo książki mam rozproszone w różnych miejscach, część pożyczoną kolegom czy znajomym. Ostatnio jednak udało mi się je policzyć i okazało się, że jest ich ponad 600. Trochę się tego nazbierało i powoli zaczyna brakować miejsca, co staje się największym problem. Obok oczywiście braku czasu na czytanie tego wszystkiego. Nieraz patrzę na regał i zdaję sobie sprawę, ilu świetnie zapowiadających się książek jeszcze nie przeczytałem… Powoli zaczyna do mnie docierać, że po niektóre nie zdążę pewnie w ogóle sięgnąć. Chyba że na emeryturze będę nadrabiał braki.
BD: Imponująca liczba - trzeba przyznać, że robi wrażenie. Jak więc radzisz sobie z przechowaniem takiej ilości różnych publikacji? Może jakiś osobny pokój?
PS: Niestety nie stać mnie na razie na to, żeby jeden pokój przeznaczyć na książki. Mam specjalny regał, problem jednak z tym, że miejsca na nim zabrakło jakieś… 100 książek temu. Stoją więc one w różnych miejscach, ale niezmiennie staram się dbać, żeby ani jedna z nich się nie zniszczyła.
BD: Kupujesz jedynie nowe książki czy może odwiedzasz również różnorakie antykwariaty lub targi? To przecież w tym drugim miejscu można dostać świetne publikacje po naprawdę śmiesznie niskiej cenie.
PS: Różnie. Z nowościami nie mam przeważnie problemu, bo jestem w stałym kontakcie z wydawnictwami i mogę liczyć na egzemplarze recenzenckie. Staram się więc skupiać na unikatach sprzed lat – szukam ich na Allegro, portalach ogłoszeniowych czy w antykwariatach. Tych ostatnich niestety coraz mniej…
BD: Czy jeśli widzisz gdzieś sportową książkę, której jeszcze nie posiadasz w swojej kolekcji, a jej cena jest bardzo zachęcająca, to nie możesz się powstrzymać i po prostu musisz ją nabyć?
PS: Tak, oczywiście. Często kiedy przeglądam Allegro natrafiam na ciekawą ofertę i przeważnie nie zastanawiam się dwa razy, czy warto kupić następną książki, jeśli kiedykolwiek miałem ją na oku. Zazwyczaj każdy taki przegląd ofert kończy się jakimś zakupem.
BD: A jak z gatunkami? Kupujesz książki związane z każdą dyscypliną sportową czy może masz jakieś ściśle wytyczne, którymi się kierujesz?
PS: Kupuje przeważnie to, co najbardziej mnie interesuje. Nigdy nie byłem na przykład fanem speedwaya, dlatego w mojej kolekcji są bodajże dwie książki o żużlu. Najwięcej jest tych piłkarskich, bo raz, że ukazuje się ich najwięcej, a dwa, że to moja ulubiona dyscyplina. Ale nie jest tak, że inne ignoruję – po prostu nie interesują mnie na tyle, by pogłębiać o nich wiedzę.
BD: Potrafisz wskazać jakieś konkretne, ulubione książki? Powiedzmy, gdybyś miał wybrać pięć najlepszych tytułów, to na które byś się zdecydował?
PS: To zadanie, którego nigdy nie lubiłem. Nie da się wymienić pięciu najlepszych książek o sporcie. Ten gatunek jest tak szeroki, że potrzebne jest doprecyzowanie, czy chodzi o monografie, pozycje reporterskie, biografie czy wspomnienia sportowców. Mógłbym wymienić setkę książek, które są świetne i w tym gronie znalazłyby się zarówno reporterskie, biograficzne jak i historyczne pozycje.
BD: Może i masz rację, dlatego zostawmy temat wyboru ulubionej pozycji, a przejdźmy do Twoich oczekiwań. Jakiej osobistości biografię chciałbyś przeczytać,z gatunku tych, których nikt jeszcze nie zaplanował?
PS: Na pewno chciałbym przeczytać autobiografię Ireny Szewińskiej – to legenda polskiego sportu, a nikt jakoś, mimo boomu książkowego, nie pomyślał o jej biografii. Fajnie byłoby poznać kulisy kariery jednej z najlepszych lekkoatletek świata.
BD: A z tych, które zapowiedziano, a jeszcze się nie ukazały?
PS: Chyba na biografię Zbigniewa Bońka. Zapowiedzianych jest kilka biografii „Zibiego”, ciekawe, która będzie najciekawsza.
BD: Na zakończenie chciałbym poruszyć pewien nurtujący mnie temat. Jakiś czas temu przeprowadzałeś wywiad z Andrzejem Gowarzewskim. Wszyscy doskonale wiemy, że tworzy on biografię o Erneście Wilimowskim, świetnego piłkarza reprezentacji Polski, a do tego bardzo ciekawej postaci. Jak myślisz, jakie są szanse na wydanie tej książki?
PS: Szansa na pewno jest duża. Mam nadzieję, że już w przyszłym roku, kiedy minie dokładnie 100 lat od urodzin Wilimowskiego, doczekamy tej biografii. Byłoby dobrze – dla nas, czytelników, ale też dla historii polskiego sportu. Bo, że ta książka wniesie do naszej wiedzy o tym piłkarzu wiele nowego, jestem bardziej niż pewnien.
BD: Serdecznie dziękuję za tę niezwykle interesującą rozmowę. Pozostaje jedynie życzyć Ci kolejnych świetnych pozycji w kolekcji, a także wiele szczęścia w życiu zawodowym.
PS: Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz